My w Huzarze, zabawa z drągami :D
---
Ostatnio wiele się wydarzyło :) Dotąd nie miałam kiedy napisać
postu, ale już nadrabiam ^^
Spełniło się jedno z moich marzeń – pojechałam z Galą na
tygodniowy obóz w KJ Huzar! :D
Stwierdziłam, że nie mam czym ryzykować pytając właściciela
o pożyczenie Gali. No bo co, mógł odmówić i tyle, nic poza tym by się nie
stało.
Ale zgodził się |D’
Obóz trwał od 2 do 9 lutego, najlepsze, że to tydzień przed
moimi feriami, heh.
Gala miała prawie 3-miesięczną przerwę w chodzeniu w siodle,
ja dwumiesięczną, więc normalnie pojechałyśmy na obóz jak jakieś ofiary losu
*-*’
Pierwsze jazdy miały miejsce w niedzielę, turnus został
podzielony na grupy jeździeckie, ja z Galą byłyśmy w pierwszej. Obawiałam się
już pierwszej jazdy z wielu powodów: jej i moja długa przerwa, brak
doświadczenia Gali z treningami na hali, z innymi końmi..
Już na początku obozu rozmawiałam z Panią Ksenią
(właścicielką) jak wygląda sytuacja, że przyjechałam, żeby coś ruszyć z Galą do
przodu w ujeżdżeniu, od podstaw.
No i cóż..początek lekcji..i już dało o sobie znać to, że
Gala nie potrafi stać przy wsiadaniu z ziemi, a wszelkie próby wsiadania ze
schodków również nic nie dawały. Instruktorka musiała mnie podsadzać w stępie,
masakra X’D
Gala chodziła napompowana stresem jak tykająca bomba, matko,
co to było <D’ Mimo, że poruszałyśmy się w stępie to próbowała non stop
przejść do kłusa, podwijała łeb, wyciągała wędzidło, pakowała w inne konie, nie
reagowała na jakiekolwiek kierowanie.
A jak doszło do kłusowania, HOHO! Machała łbem na wszystkie
strony i ogólnie odstawiała jej słynną dzidę w kłusie.
Podsumowując na pierwszym treningu jeździłam może 10/15
minut, więcej nie było sensu. Pani Ksenia wszystko widziała i zgodziła się ze
mną, że jest kiepsko |D’ Od tamtego treningu miałam indywidualne lekcje
codziennie o 17.
Nie będę opisywała każdego dnia po kolei..ale pierwsze
lekcje to głównie join-up.
Potem godzina na ogół szła schematem: Pani Ksenia ćwiczy z
Galą chodzenie luzem przy człowieku, trochę lonży luzem, znowu chodzenie,
przyzwyczajanie/przypominanie schodków, 2 minuty ćwiczenia wsiadania, ja
wsiadam, parę minut ćwiczeń przy P.Ksenii i potem praktyka z mojej strony po
obwodzie hali.
Normalnie szkoda,że nie mam filmików ilustrujących jak
ogromne postępy zrobiła Gala :D
Na pierwszych lekcjach nie szło z nią chodzić stępem na
luzie.
A na ostatnim treningu..jejku. Jeździłam sama na niej
kłusem, wychodziły nam przejścia stęp-kłus, kłus-stęp i na koniec kłus-stój
<3
Poza tym miło było usłyszeć od wielu osób, że Gala jest
bardzo wrażliwym, ale szybko uczącym się koniem, bystrym itd. :)
W dzień wyjazdu od rana byłam przybita i, gdy tylko ktoś się
mnie pytał jak było na obozie, jakie zrobiłyśmy postępy od razu zaczynałam
płakać..nie chciałam stamtąd wyjeżdżać.
Z całego serca zależy mi na dobru Gali, nie chcę, żeby
chodziła w bryczce :( Tydzień pracy, ogromne postępy, a Gala wracała do
domu..no właśnie, bryczką -.-
Czemu ona nie może być moja, eech ._.
To chyba tyle. Od 6 dni niestety nie byłam u Gali, jest
szansa,że pojadę dzisiaj. Będę musiała wszystko jej przypomnieć i utrwalać to,
czego się nauczyła.
Skoro szło nam tak dobrze mam nadzieję przekonać jakoś
właściciela na regularne treningi.
Planuję na majówkę i wakacje znowu zabrać Galę do Huzara,
chyba, że uda się nawet wcześniej. Już zbieram na dwa miesiące pensjonatu, bo
jednak wolę to niż ciągłe jeżdżenie tam i z powrotem. Chciałabym, żeby przez te
dwa miesiące była w ‘dobrych rękach’ :)
I niestety, jak nie koszty pensjonatu do uzbierania to
pojawiają się inne wydatki.
Siodło Gali jest za małe na nią, w stajni nie ma żadnej
ujeżdżeniówki, same jakieś rozklekotane siodła. Aż mam ochotę normalnie wsadzić
na nią nieużywane siodło westernowe, jedyne jej rozmiaru X.X
Mam ambitny plan również zbierać na siodło, ale to pewnie
nie wypali.
Jeszcze mam do kupienia czarną wodzę, bo w Huzarze
ćwiczyłyśmy właśnie na niej. Smar do kopyt i tak dalej..
Trzeba szukać roboty O,o
Poniżej daję parę fotek Gali z Huzara:
EDIT: Byłam dzisiaj u Gali. Jutro post :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz