Krótki filmik z Huzara.
---
Wszystko potoczyło
się tak jak nie powinno..
Niestety, zawsze mam
jakiegoś durnego pecha do koni, stajni itd.
Ale od początku.
Jakiś czas temu Pan
Jan zgodził się na drugi wyjazd do Huzara, żeby podszkolić się z Galą :)
Wyjechałyśmy na I
turnus, trwający w dniach 30.06-10.07.
Aach, już nie będę
opisywała ze szczegółami tego wszystkiego…
Ale.. cały czas
praktycznie miałam treningi z Panią Ksenią. Z początku obozu było po jednej
jeździe dziennie, potem były dwie.
Raz miałam również
trening z P.Markiem, który w jakieś 30 minut nauczył Galę porządnego chodzenia
na prawą stronę, tzn. z właściwym wygięciem głowy do wewnątrz.
No i 3, może 4 lekcje
z Panią Jolą ^^
To było coś w rodzaju "Galson, idziemy tam!" |D''
Uśmiech mówi sam za siebie - super trening i super miejsce. Jak często powtarzam-nasz drugim dom! :D
Postępy jeśli chodzi
o Galę – cóż, niesamowite jak zwykle. Nauczyła się chodzić z głową do wewnątrz
na obie strony, robić porządne wygięcia. Już cały czas żuła wędzidło, zrobiła
się o wieeeeeele lżejsza w pysku. Udawały się żucia w stępie i kłusie, robiła
super malutkie wolty w stępie. Za 5 próbą zrobiłyśmy piruet w stępie! |D’
Nawet ze 4 razy
przechodziłyśmy przez drągi, wohoo. Generalnie jakby porównać ją sprzed roku to
w ogóle inny koń :D
Średnio co drugi
dzień inna grupa jeździecka szła pławić konie. Wiedziałam od początku obozu, że
chcę spróbować tego z Galą, ale z drugiej strony obawiałam się czy czegoś nie
odwali |D’
Gdzie tam, po około 6
dniach ciągłego odkładania tego dnia w końcu pojechałam z nią na pławienie :)
Było super, bez problemowo w 100%
No, ale wszystko co
dobre, szybko się kończy .__.
Pominę jedną sytuację
w dzień wyjazdu, bo po prostu mi nie wypada.
Ale jak to ja, na
koniec totalnie się rozkleiłam. Tuliłam w płaczu wszystkich po kolei obiecując,
że jeszcze wrócę do Huzara.
Rozmawiałyśmy parę
razy z P.Ksenią znowu na temat Gali, że najlepiej by było, gdyby była moja. No
cóż, nie sta mnie na to..
Po powrocie z obozu
zrobiłam sobie dokładnie 4 dni odpoczynku. W tym czasie Gala była tylko 2 razy
w zaprzęgu.
To wystarczyło.
Nie wiem jakim cudem,
po prostu nie wiem..koń nagle uwstecznił się do poziomu sprzed – uwaga - miesięcy.
Próbowałam ją
rozluźnić, wygimnastykować, robiłam te same ćwiczenia co w Huzarze..nic.
Koń wieszał się na
wędzidle jak nie wiem co, pomimo czambonu, mmachała znowu łbem na prawo i lewo,
odwalała lamę do góry, kładła się w kłusie, nie reagowała na zwalnianie.
Z mojej strony na
samo szkolenie wsadziłam w nią już 4 tysiące. Samo szkolenie, bo non stop bulę
kasy na odżywki do grzywy itd.
I wszystko diabli
wzięli.
I..pomimo mega
milych, ciepłych słów od innych osób, poddałam się.
Od roku pracuję tylko
z Galą. Na niej jako tako wyglądam jeśli chodzi o dosiad, ale gdybyście
zobaczyli mnie teraz na zwykłym koniu, o zwykłym chodzie..masakra.
Spakowałam wszystkie
swoje rzeczy, które miałam w stajni i z płaczem pojechałam do domu.
To miał być
ostateczny koniec.
Jednak przez 2 dni za
cholerę nie mogłam się pozbierać. Czułam się, jakbym straciła kogoś z rodziny
czy coś. To nie jest dla mnie zwykły koń..to nie jest kwestia tego, że znam ją
rok i przywiązałam się. Znałam i dłużej inne konie i od tak potrafiłam z nich
zrezygnować.
Z Galą złapałam
niesamowitą więź już pierwszego dnia…
Po kolejnych 4 dniach
wróciłam do stajni. Rozmawiałam z Panem Janem…
Powiedziałam, że nie
będę już na nią wsiadać. Koń albo jest dobry w zaprzęgu, albo w siodle. W tym
wypadku kompletnie nie można pogodzić jednego z drugim. Póki Gala nie została
nikomu sprzedana (tfu!tfu!), nie mogę z niej zrezygnować. Nie potrafię i tyle,
zbyt wiele dla mnie znaczy. Nie muszę na nią wsiadać, wystarczy mi jej obecność
:)
I tak zbaczając z
tego tematu. Przyjechały jakieś półtora tygodnia temu nowe dwa wałachy, 8 i 9
lat, sp po folblutach itd. Z budowy totalne szczupaki. Kiedyś w takich
gustowałam, hehe, przed fryzami |D’’
Wsiadałam ostatnio na
jednego,wiem, że chodził w skokach. Cóż, jakoś nie chce mi się tam jeździć, ale
może podejmę jeszcze parę prób i się dogadamy. Zobaczymy.
PS. Gala wypłowiała od słońca ;)
~ Wracam do
regularnego pisania.
Życzcie mi powodzenia
z Galą.
Niunia <3
Nie martw się :)
OdpowiedzUsuńkażdy koń nadaje się do jazdy tylko niektórzy musza wiecej ćwiczyć:)
Może jeszcze ci się uda
Moja Instruktorka Kasia też miała konia który wcześniej chodził pod bryczką i potem chodził taki spięty pod siodłem .
Ona pracowała nad nią 2 lata ale zmiana była bardzo wielka .
Kasia mówiła że ona pracowała z nią przez pół roku na lonży .
Po prostu ja dwa razy dziennie rano i wieczorem lonżowała i robiła różne ćwiczenia rozluźniające i powiem ci że dziś to nie jest to ten sam koń (oczywiście pod względem jazdy)
Życzę tobie i Gali dużo szczęścia :)
Pozwolisz że się wypromuje :P
kochamzycietakimjakimjest.blogspot.com